piwonie
fot. www.pixabay.com

Przez długi czas sądzono, że rośliny to jedynie bierne organizmy – pozbawione świadomości, emocji i reakcji na otoczenie. Jednak współczesna nauka coraz częściej udowadnia, że świat roślin jest znacznie bardziej skomplikowany, niż mogłoby się wydawać. Choć rośliny nie mają mózgu, układu nerwowego ani zmysłów w ludzkim znaczeniu, potrafią komunikować się, reagować na bodźce, a nawet „pamiętać” pewne doświadczenia. Pytanie „czy rośliny czują stres?” nie jest już tylko poetycką metaforą, lecz realnym zagadnieniem badanym przez biologów i biofizyków na całym świecie.

Czy rośliny coś czują?

Na pierwszy rzut oka roślina wydaje się pozbawiona jakichkolwiek uczuć czy świadomości. Nie ma mózgu, nerwów ani receptorów bólu, dlatego nie odczuwa wrażeń w taki sposób jak zwierzęta. Jednak naukowcy odkryli, że rośliny mają własny system sygnalizacji, który w pewnym sensie pełni podobną funkcję jak układ nerwowy.

Zamiast impulsów elektrycznych w neuronach, rośliny przekazują sygnały za pomocą fal jonowych i chemicznych. Gdy liść zostanie uszkodzony lub przecięty, roślina wysyła sygnał ostrzegawczy do innych części swojego organizmu, uruchamiając mechanizmy obronne. Badania wykazały, że niektóre gatunki – jak pomidory, fasola czy kukurydza – reagują na zranienie produkcją lotnych związków chemicznych, które informują sąsiednie rośliny o zagrożeniu.

Czy można więc powiedzieć, że rośliny „czują”? W pewnym sensie tak – nie w znaczeniu emocji, ale w kontekście reakcji na bodźce. Rośliny odbierają świat przez dotyk, światło, zapach, temperaturę czy wilgotność, a ich odpowiedzi bywają zaskakująco inteligentne. Potrafią zapamiętywać cykle dnia i nocy, dostosowywać tempo wzrostu, a nawet rozpoznawać sąsiednie rośliny tego samego gatunku.

Czy rośliny mogą odczuwać stres?

W świecie roślin pojęcie stresu oznacza stan, w którym organizm znajduje się pod wpływem niekorzystnych warunków środowiskowych. Może to być susza, zbyt niska lub wysoka temperatura, brak światła, nadmiar soli w glebie, a nawet zanieczyszczenia powietrza.

Rośliny reagują na stres poprzez zmiany biochemiczne i fizjologiczne. Na przykład w czasie suszy ograniczają transpirację (czyli parowanie wody przez liście), a ich liście mogą się zwijać, by zmniejszyć powierzchnię parowania. W przypadku ataku szkodników produkują związki chemiczne o właściwościach odstraszających, takie jak alkaloidy czy taniny.

Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Tel Awiwie wykazały, że rośliny pod wpływem stresu wydają ultradźwięki, których ludzkie ucho nie słyszy. Gdy roślina jest uszkodzona lub pozbawiona wody, emituje dźwięki w częstotliwościach od 20 do 100 kHz. Inne rośliny w pobliżu mogą reagować na te sygnały, przygotowując się na potencjalne zagrożenie.

Oznacza to, że choć rośliny nie odczuwają stresu emocjonalnie, przechodzą przez fizjologiczny stres, który wpływa na ich wzrost, metabolizm i odporność. Co ciekawe, po ustaniu stresu wiele gatunków potrafi „zregenerować się” i powrócić do normalnego funkcjonowania – jakby miały własny system samoregulacji.

Czy rośliny stresują się, gdy się je dotyka?

Dotyk, choć z pozoru niegroźny, również może być dla roślin źródłem stresu. W naturze rośliny nie są przyzwyczajone do częstego kontaktu fizycznego – wyjątkiem są sytuacje, gdy wiatr porusza ich liśćmi lub gdy pada deszcz. Badania pokazują, że regularne dotykanie, głaskanie czy potrząsanie rośliny może spowolnić jej wzrost i zmienić sposób, w jaki roślina gospodaruje energią.

Zjawisko to nosi nazwę tymomorfogenezy – oznacza reakcję roślin na mechaniczne bodźce. Niektóre gatunki, jak mimoza wstydliwa (Mimosa pudica), reagują na dotyk natychmiastowym zamykaniem liści, co jest formą obrony przed uszkodzeniem. Inne, np. winorośle czy groch, wykorzystują dotyk do wspinania się po podporach.

Delikatne dotykanie liści od czasu do czasu nie zaszkodzi, ale nadmierna manipulacja (np. częste przesadzanie, zbyt intensywne czyszczenie liści) może powodować mikrouszkodzenia i prowadzić do stresu oksydacyjnego. Roślina wówczas uruchamia mechanizmy obronne, które zużywają energię potrzebną do wzrostu.

Niektóre badania sugerują, że rośliny potrafią „rozróżniać” rodzaje dotyku – łagodny, delikatny kontakt może być mniej stresujący niż gwałtowny. To dowód na to, że świat roślin jest bardziej złożony, niż kiedykolwiek sądzono.

Czy rośliny płaczą?

Choć wyobrażenie płaczącej rośliny brzmi poetycko, w rzeczywistości nie płaczą one w sposób emocjonalny. Jednak w pewnych warunkach można zaobserwować zjawisko, które przypomina „łzy”. Nosi ono nazwę gutacji.

Gutacja to proces, w którym na końcach liści pojawiają się krople cieczy. Dzieje się tak, gdy w glebie jest zbyt dużo wody, a wilgotność powietrza jest wysoka – roślina nie może wtedy pozbyć się nadmiaru wody przez parowanie, więc „wypycha” ją przez specjalne kanaliki w liściach, zwane hydatodami.

W odróżnieniu od rosy, która tworzy się z wilgoci z powietrza, gutacja pochodzi z wnętrza rośliny i zawiera nie tylko wodę, ale także sole mineralne i związki organiczne. Nie jest to więc oznaka smutku, lecz reakcja fizjologiczna – sposób rośliny na utrzymanie równowagi wodnej.

W pewnym sensie jednak można powiedzieć, że rośliny „płaczą” w obliczu stresu. Gdy są chore, przesuszone lub uszkodzone, wydzielają różne substancje chemiczne – lotne związki organiczne, które ostrzegają inne rośliny lub przyciągają drapieżniki zwalczające szkodniki. W ten sposób wyrażają swój „ból” w formie chemicznego komunikatu.

Czy rośliny potrafią się uspokoić?

Badacze odkryli, że po usunięciu czynnika stresowego rośliny potrafią wrócić do równowagi. Na przykład po okresie suszy, gdy otrzymają wodę, w ciągu kilku godzin przywracają normalne funkcje metaboliczne. Zjawisko to określa się mianem plastyczności roślin, czyli zdolności do adaptacji i regeneracji.

Niektóre rośliny potrafią również „uczyć się” – na przykład mimoza wstydliwa po kilku dotknięciach przestaje zamykać liście, gdy zrozumie, że dotyk nie stanowi zagrożenia. To forma pamięci roślinnej, potwierdzająca, że organizmy te są zdolne do bardziej złożonych reakcji niż tylko automatyczne odruchy.

Świat roślin wciąż kryje wiele tajemnic, a pytanie czy rośliny czują stres otwiera zupełnie nowe spojrzenie na relację człowieka z naturą. Choć nie mają emocji, wrażliwość roślin na otoczenie pokazuje, że są one żywymi, reagującymi organizmami, które nieustannie komunikują się z otoczeniem. Ich subtelne sygnały – od fal chemicznych po delikatne dźwięki – to język natury, który dopiero zaczynamy rozumieć. Można więc powiedzieć, że rośliny nie tylko „czują”, ale też w pewien sposób „żyją” – bardziej świadomie, niż do tej pory przypuszczaliśmy.

Źródło: www.warsztatogrodnika.pl